Trzy lata temu zmarła KORA. Nawet chora wydawała się być niezniszczalna. Była bezkompromisowa i jednocześnie bardzo wrażliwa. Nieprzeciętnie inteligentna. Nazywano ją królową hipisów. Podobno w latach siedemdziesiątych bez dyplomu pracowała w Klinice Psychiatrii Dziecięcej w Krakowie. Będąc wokalistką Maanamu stała się ikoną polskiego rocka. Jej brawurowy występ w 1980 roku na festiwalu w Opolu przeszedł do historii. Zawsze śpiewała z pasją. Teksty większości jej piosenek w ogóle się nie starzeją.
Miałam przyjemność być na koncercie Kory w 1982 roku we Wrocławiu. Ciary!
Zapraszam do lektury książki o Korze pt. "Kora. A planety szaleją", autorstwa Kamila Sipowicza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz